Panie zaczęły rodzić już w samochodach, którymi kierowali ich małżonkowie. Roztrzęsieni ojcowie poprosili o pomoc policjantów. W eskorcie radiowozów dojechali do szpitali. W Gdyni na świat przyszedł chłopiec, w Gdańsku - dziewczynka.
Po godzinie 13:00 na ul. Łostowickiej w Gdańsku patrol drogówki, który zatrzymał się przed światłami, został poproszony przez kierowcę subaru o pomoc.
- Żona zaczęła rodzić w samochodzie. Musimy jak najszybciej dotrzeć do szpitala - wołał 30-letni mieszkaniec powiatu kartuskiego, prosząc o wsparcie w sprawnym dotarciu do szpitala.
Funkcjonariusze bez wahania poinformowali o sytuacji oficera dyżurnego, włączyli sygnały świetlne, dźwiękowe i pilotowali subaru przez dwa kilometry do pobliskiej placówki medycznej, po czym rodzącą już kobietę przekazali w ręce specjalistów.
Godzinę później, tuż po godz. 14:00, podobną interwencję miał drugi patrol ruchu drogowego z Gdańska. Na zjeździe z gdańskiej obwodnicy do funkcjonariuszy podbiegł kierowca forda mondeo.
- W aucie znajduje się moja ciężarna żona, u której zaczął się poród, potrzebuję szybkiego transportu do szpitala - prosił roztrzęsiony, 37-letni mieszkaniec Władysławowa. W tym stanie prawdopodobnie nie dowiózłby bezpiecznie rodzącej na oddział.
Policjanci natychmiast podjęli decyzję o udzieleniu pomocy rodzinie w bezpiecznym i szybkim dotarciu do szpitala. Po poinformowaniu dyżurnego gdańskiej komendy, włączyli w radiowozie sygnały świetlne i dźwiękowe i rozpoczęli pilotaż forda. Dzięki interwencji rodząca kobieta po 6 minutach bezpiecznie dotarła do szpitala.